Wyszukiwarka
Koszyk jest pusty.

Książki na poprawę humoru - po co warto sięgnąć?

Data:
Autor: Mateusz S
Książki na poprawę humoru - po co warto sięgnąć?

Literatura ma osobliwą zdolność podnoszenia człowieka na duchu – nie przez ucieczkę od rzeczywistości, lecz przez nadanie jej lekkości, sensu i rytmu. Kiedy codzienność staje się nadto poważna, a świat zdaje się ciążyć ku przyziemności, książka potrafi przywrócić proporcje – śmiechem, absurdem albo prostą czułością wobec ludzkich niedoskonałości.

Książki na poprawę humoru nie są więc gatunkiem eskapizmu, lecz formą subtelnego oporu wobec nudy i melancholii. Uczą śmiać się z siebie, rozpoznawać absurd w powadze i odnajdywać sens w tym, co nieukładne. Poniższe tytuły – różne w języku, tonie i epoce – łączy na pewno to, że potrafią rozbroić ponury dzień i przywrócić wewnętrzny uśmiech, nie rezygnując przy tym z intelektualnego wysmakowania.

5. "Trzech panów w łódce (nie licząc psa)" - Jerome K. Jerome

Angielski humor w XIX wieku miał w sobie coś z melancholii - nie był krzykiem radości, lecz powściągliwym śmiechem człowieka świadomego własnych słabości. "Trzech panów w łódce (nie licząc psa)" to właśnie taki śmiech - nie głośny, lecz trwały, rozpisany na absurdalne epizody, które składają się na najzwyklejszą w świecie podróż po Tamizie. 

Jerome K. Jerome stworzył powieść, w której każdy z bohaterów - George, Harris i narrator - jest wariacją na temat ludzkiego lenistwa, pedanterii i chaotycznej zaradności. Ich wyprawa w założeniu miała być rekreacyjna, lecz staje się satyrą na cywilizowanego człowieka, który wciąż próbuje uporządkować to, co z natury nie daje się uporządkować.

Siła tej książki tkwi w prostocie obserwacji. Autor potrafi rozśmieszyć nie przez fabularny fajerwerk, lecz przez rytm zdania i sposób, w jaki zwyczajne sytuacje zyskują rangę metafizycznej przygody. Z pozornie banalnej opowieści o trzech londyńczykach wypływa cała prawda o ludzkim poczuciu własnej wagi, które rozpływa się niczym mgła nad Tamizą. To jedna z tych książek, które nie starzeją się, bo ich dowcip nie tkwi w anegdocie, lecz w sposobie patrzenia na świat - trzeźwym, ironicznym i zaskakująco czułym.

4. "Dziennik Bridget Jones" - Helen Fielding

Helen Fielding stworzyła powieść, która od ponad dwóch dekad funkcjonuje jako kulturowe zwierciadło - nie przez to, że opisuje "kobietę swoich czasów", lecz przez to, że demaskuje współczesny mit doskonałości. "Dziennik Bridget Jones" to zapis codziennych nieporozumień, drobnych katastrof i wielkich planów, które rozpływają się gdzieś pomiędzy winem, lodówką a poczuciem winy. Bridget, bohaterka nieco roztrzepana i nadmiernie refleksyjna, staje się figurą człowieka nowoczesnego - zbyt samoświadomego, by być szczęśliwym, i zbyt śmiesznego, by się nie lubić.

Książka Fielding jest czymś więcej niż komedią romantyczną - to ironiczna kronika życia emocjonalnego, w którym aspiracje i słabości toczą nieustanną grę o dominację. Autorka z chirurgiczną precyzją obserwuje to, jak kultura sukcesu tworzy jednostki pogubione, a jednak wciąż gotowe zaczynać od nowa. W tym właśnie tkwi jej siła - w łagodnym, lecz przenikliwym śmiechu z ludzkich prób utrzymania fasonu w świecie, w którym ideały stały się zakurzonymi artefaktami przeszłości.

3. "Ostatnia arystokratka" - Evžen Boček

Evžen Boček zbudował swoją powieść na fundamencie czeskiego humoru, który łączy absurd z melancholią i dystans wobec wszelkiej powagi. "Ostatnia arystokratka" jest opowieścią o rodzinie Kostków, Amerykanach z czeskimi korzeniami, którzy odziedziczają rodowy zamek i postanawiają stać się arystokratami. W tej decyzji kryje się wszystko, co w literaturze Bočka najciekawsze - zderzenie wyobrażeń z rzeczywistością, świadomość groteski własnych marzeń i szczery zachwyt nad ludzką zdolnością do ośmieszania się z wdziękiem.

Autor operuje tonem lekko archaicznym, a jednocześnie współczesnym. Jego postaci, choć przesadnie ekscentryczne, mają w sobie autentyczność, która sprawia, że czytelnik śmieje się nie z nich, lecz razem z nimi. "Ostatnia arystokratka" to literacka odmiana karnawału - świat odwrócony, w którym hierarchie tracą znaczenie, a tytuł szlachecki staje się jedynie kolejnym pretekstem do śmiechu z ludzkiej potrzeby bycia kimś więcej, niż się jest w rzeczywistości.

2. "Niespokojni ludzie" - Fredrik Backman

Fredrik Backman pisze o zwyczajności, która nagle pęka - o chwilach, w których codzienne gesty przestają wystarczać, a człowiek odkrywa, że w jego życiu jest zbyt wiele niedopowiedzeń. "Niespokojni ludzie" to historia, w której absurd staje się zwierciadłem współczesności - podczas nieudanego napadu na bank grupa przypadkowych osób zostaje zamknięta w mieszkaniu wystawionym na sprzedaż. Każdy z obecnych wnosi własny ciężar i własną wersję zdarzeń, tworząc opowieść pełną sprzecznych relacji, nieporozumień i emocjonalnego chaosu.

Backman prowadzi tę historię z charakterystycznym dla siebie rytmem - spokojnym, choć podszytym ironią, dzięki czemu pokazuje, że śmieszność i kruchość są dwiema stronami tej samej postawy wobec życia. W jego świecie ludzie nie szukają sensu, lecz ulgi - nie rozwiązują problemów, lecz uczą się żyć wśród nich. "Niespokojni ludzie" to powieść o bezradności, która bywa śmieszna, i o śmiechu, który nie usuwa smutku, lecz pozwala go oswoić.

1. "Świat Dysku" - Terry Pratchett (cała seria)

Cykl Pratchetta jest konstrukcją jednocześnie logiczną i anarchiczną - opartą na założeniu, że świat można zrozumieć tylko wtedy, gdy przestaniemy udawać, że jest racjonalny. Świat Dysku to nie baśń, lecz system eksperymentalny, w którym zjawiska społeczne i metafizyczne spotykają się na neutralnym gruncie języka. Pratchett buduje rzeczywistość, gdzie magia działa jak nauka, a nauka jak magia - gdzie każdy porządek prędzej czy później obraca się w parodię samego siebie. W ten sposób powstaje uniwersum, które śmieje się z ludzkiego przekonania o powadze, nie odbierając mu przy tym godności.

W Morcie pojawia się Śmierć - postać, która chce zrozumieć życie, jakby przeczuwała, że sama jest jego częścią. W Straż! Straż! Ankh-Morpork staje się żywym organizmem, w którym moralność i prawo istnieją wyłącznie dzięki zmęczeniu ludzi, którzy je egzekwują. Kolor magii to laboratorium języka i nieporadności - miejsce, gdzie przypadek ma strukturę logiczną, a logika staje się żartem. W Wiedźmikołaju natomiast mit zostaje rozebrany do roli narzędzia społecznego, które działa tak długo, jak długo ludzie w nie wierzą. Każdy z tych tomów stanowi odrębny eksperyment, ale dopiero razem tworzą mapę - nie świata, lecz sposobów jego rozumienia.

Pratchett pisze z rytmem naukowca i tonem błazna - łączy obserwację z kpiną, analizę z instynktem. Jego dowcip jest precyzyjny, a zdania mają wagę twierdzeń, które udają anegdoty. Właśnie dlatego Świat Dysku nie starzeje się: to literatura, która nie opowiada o świecie, lecz nieustannie go bada. Śmiech nie jest tu dodatkiem, lecz narzędziem poznania - formą, w której myśl może przetrwać własny patos.

 

Polecane artykuły