Wyszukiwarka
Koszyk jest pusty.

Gra o Tron - Ród smoka. Gdzie oglądać serial? Czym się różni od książki?

Data:
Autor: Mateusz S
Gra o Tron - Ród smoka. Gdzie oglądać serial? Czym się różni od książki?

„Ród smoka” to nie tylko prequel kultowej „Gry o Tron”, ale również osobna opowieść, osadzona w świecie Westeros na długo przed wydarzeniami znanymi z głównego cyklu. Serial przyciąga rozmachem, intrygami i smokami – ale trzeba powiedzieć dyplomatycznie, że potrafi także zaskoczyć, jeśli zna się książkowy pierwowzór autorstwa George’a R.R. Martina.

O czym jest „Ród smoka” i gdzie można go legalnie obejrzeć? Czym serial różni się od „Ognia i krwi”? Dlaczego niektóre wątki wzbudzają wśród fanów tak rozliczne kontrowersje? Na te i inne pytania postaramy się odpowiedzieć w niniejszym materiale.

"Ród smoka" - co to właściwie za serial i gdzie go obejrzeć?

"Ród smoka" to serial produkcji HBO, oparty na motywach książki "Ogień i krew" George'a R.R. Martina - czyli nie bezpośredniej kontynuacji "Gry o Tron", tylko prequelu cofającego widza o blisko dwieście lat wstecz. Główny punkt ciężkości to ród Targaryenów - ich wzlot, potęga i nieuchronny upadek, który zaczyna się od wewnętrznej walki o władzę. W dużym skrócie powiedzieć można, że jest tu wszystko, czego można się spodziewać po tej marce - knowania, zdrady, małżeństwa z politycznego wyrachowania i oczywiście smoki, które znowu robią wrażenie.

Serial dostępny jest na platformie HBO Max, gdzie pierwszy sezon miał swoją premierę w sierpniu 2022 roku. Odcinki ukazywały się co tydzień, ale obecnie cały sezon można obejrzeć od ręki, legalnie i w dobrej jakości. Drugi sezon miał swoją premierę 17 czerwca 2024 roku, zaś sezon trzeci zapowiedziano na rok 2026. Jeśli więc ktoś chce wejść w świat Westeros na nowo - tym razem z innego punktu widzenia - to "Ród smoka" daje ku temu dobrą okazję, i to bez konieczności przypominania sobie wszystkich ośmiu sezonów "Gry o Tron".

Książka kontra serial - dlaczego porównania są trudniejsze, niż się wydaje?

Choć wiele osób traktuje "Ród smoka" jako klasyczną ekranizację książki, sam materiał źródłowy stawia ten serial w zupełnie innej kategorii. "Ogień i krew" nie jest powieścią, lecz stylizowaną kroniką - z celowo niejednoznacznym przekazem, opartą na relacjach różnych postaci i historyków, których wiarygodność pozostaje otwarta. Twórcy serialu nie mieli więc jednej wersji wydarzeń do odtworzenia - mieli raczej surowy zbiór tropów, domysłów i niedopowiedzeń, które trzeba było ułożyć w spójną narrację.

To właśnie ta konstrukcja sprawia, że porównywanie serialu z książką bywa po prostu chybione. Zamiast adaptacji konkretnej opowieści, mamy reinterpretację mitu - z koniecznymi dopowiedzeniami, które wypełniają luki w oryginale. Część wydarzeń została przekształcona, inne rozbudowano, a niektóre postaci - wcześniej tylko zarysowane - zyskały pełnokrwiste biografie. Dla jednych to dowód kreatywności twórców, dla innych zaś - nadmiar ingerencji. Tak czy inaczej, w gruncie rzeczy trudno mówić o "wierności" wobec tekstu, który sam w sobie jest wielogłosem. 

Największe różnice między "Rodem smoka" a książką George'a R.R. Martina

Choć serial i książka opowiadają tę samą historię - spór o sukcesję w rodzie Targaryen, który doprowadził do tzw. Tańca Smoków - robią to zupełnie innym językiem i z innym nastawieniem. Tam, gdzie Martin zostawia czytelnika z trzema wersjami wydarzeń i bez jednoznacznych ocen, serial wybiera jedną interpretację, rozwija ją i przedstawia jako kanonicznie obowiązującą. Twórcy musieli dopisać to, co w książce było zaledwie zarysowane - i to właśnie na poziomie fabuły, postaci i konstrukcji czasu widać największe rozbieżności.

Wątki fabularne, których nie było w książce

Wiele scen obecnych w serialu to twórcze rozszerzenia bardzo lakonicznych fragmentów książki - albo po prostu dodatki, które miały na celu podbicie napięcia i pogłębienie emocji. Przykładem może być rozbudowany motyw relacji pomiędzy Rhaenyrą a Alicent - w książce został zaledwie zarysowany, a w serialu zamieniony w główną oś konfliktu, z całą otoczką emocjonalną i historią przyjaźni zamienioną w polityczną wojnę.

Podobnie wygląda sytuacja z postaciami drugoplanowymi - wiele z nich w książce pojawia się incydentalnie, bez charakterystycznych rysów czy konkretnych dialogów. Serial dopisuje im jednak motywacje, historię, czasem nawet zupełnie nowe sceny, których w "Ogniu i krwi" nie ma. To nie jest zarzut - raczej konieczność, wynikająca z różnicy między kronikarskim skrótem a językiem serialu, który musi opowiadać w pełnych emocjach, a nie przypisach.

Bohaterowie i ich losy - co zostało zmienione?

Jedną z największych różnic jest sposób przedstawienia głównych postaci - zwłaszcza Rhaenyry i Daemona. W książce ich działania bywają przedstawiane z dystansem, często przez pryzmat niepewnych relacji - serial natomiast podejmuje wyraźną decyzję na temat tego, kto ma być ofiarą, a kto agresorem; kto budzi sympatię, a kto prowokuje niechęć. W efekcie niektóre postaci zyskują nowe cechy, a inne zaś tracą swą naturalną ambiwalencję, która w książce była absolutnie kluczowa.

Dobrym przykładem może być również król Viserys - u Martina to raczej bierny władca, którego decyzje rozmywają się w chaosie politycznym, natomiast w serialu staje się on postacią tragiczną, z wyraźnie zarysowanym charakterem i osobistym cierpieniem, co znacząco wpływa na odbiór jego roli w całym konflikcie. To decyzja scenarzystów - i choć niekoniecznie jest ona zgodna z książkowym oryginałem, to z całą pewnością jest zrozumiała z perspektywy opowiadanej historii.

Przesunięcia czasowe i zabiegi narracyjne

Jedną z najbardziej widocznych decyzji twórców było oparcie pierwszego sezonu na wielu przeskokach czasowych, co pozwoliło na ukazanie rozwoju wydarzeń na przestrzeni lat - ale wymusiło również zmianę aktorów w kluczowych rolach. Takie rozwiązanie daje szerszą perspektywę, ale bywa też ryzykowne - zmienia rytm narracji i może rozbić ciągłość emocjonalną pomiędzy widzem, a poszczególnymi postaciami. W książce z kolei wszystko to dzieje się w suchych zapisach - bez aktorów i bez dramatyzmu.

Serial musiał te przeskoki wypełnić treścią - a to oznaczało potrzebę dopisania nowych dialogów, wyjaśnień i kontekstów. W rezultacie niektóre postaci rozwijają się szybciej niż w książce, inne znikają bez większego echa. Z perspektywy widza wygląda to spójnie, ale w zestawieniu z "Ogniem i krwią" widać wyraźnie, że narracyjna ekonomia została zastąpiona pełnym obrazem - i to obrazem, który momentami całkowicie zmienia proporcje znane z tekstu źródłowego.

Czy trzeba znać "Grę o Tron", żeby zrozumieć "Ród smoka"?

Choć akcja "Rodu smoka" osadzona jest na długo przed wydarzeniami znanymi z "Gry o Tron", trudno całkowicie uciec od porównań i kontekstów, które stworzył wcześniejszy serial. Westeros, choć jest inne w szczegółach, nadal pozostaje tym samym uniwersum - z tą samą geografią, strukturą władzy i obsesją na punkcie sukcesji. Dla widzów, którzy znają "Grę o Tron", wiele elementów układa się w szerszy obraz, pełen odniesień i subtelnych nawiązań, ale ich brak niekoniecznie przeszkadza w odbiorze samej fabuły "Rodu smoka" .

Serial został skonstruowany tak, by działać również jako samodzielna historia - z własnym początkiem, własnym konfliktem i własnym dramatem. Nie ma tu nachalnych odniesień, nie trzeba znać losów Starków ani pamiętać, kto siedział na Żelaznym Tronie w siódmym sezonie. Naturalnie, oczywistym jest, znajomość poprzedniej serii pomaga złapać niektóre niuanse i lepiej odczytać wagę niektórych wydarzeń (co wyraźnie umila odbiór serialu), ale na pewno nie jest warunkiem koniecznym.

"Ród smoka" w oczach fanów i krytyków - czy to udana adaptacja?

Opinie na temat "Rodu smoka" są - jak można było się spodziewać - podzielone. Część widzów chwali serial za powrót do klimatu pierwszych sezonów "Gry o Tron", a więc gęstą intrygę polityczną, paletę moralnych szarości, mocne dialogi czy wyraźne osadzenie fabuły w konkretnych emocjach. Inni z kolei dostrzegają konsekwencję w budowaniu świata, dbałość o szczegóły i umiejętne wykorzystanie materiału źródłowego, stanowiącego punkt wyjścia dla własnej opowieści, a nie bezrefleksyjnego kopiowania.

Z drugiej strony, pojawiają się także głosy rozczarowania - głównie ze strony tych, którzy oczekiwali większej wierności wobec książki lub bardziej intensywnego tempa narracji. Nie wszystkim odpowiadają przeskoki czasowe, zmiany obsady, czy sposób prowadzenia niektórych postaci. 



Polecane artykuły