Henryk Sienkiewicz - ciekawostki, które warto znać

Henryk Sieniewicz był wielkim literatem - spod jego pióra wyszły chociażby takie arcydzieła jak "W pustyni i w puszczy", "Quo vadis", czy słynna Trylogia Sienkiewicza, zawierająca trzy powieści: "Ogniem i Mieczem", "Potop" i "Pan Wołodyjowski". Niemniej, Henryk Sienkiewicz realizował się również jako publicysta i nowelista, w krótkim czasie stając się również jednym z symboli Polski wołającej o niepodległość. Jakie ciekawostki o Henryku Sienkiewiczu skrywa życiorys tego wybitnego Polaka? Co warto o nim wiedzieć prócz tytułów powieści, które wyszły spod jego ręki?
Pisarz z misją - czyli dlaczego Sienkiewicz naprawdę pisał "ku pokrzepieniu serc"
Dość często spotykana i odmieniana przez wszystkie przypadki formułka o "pokrzepieniu serc" brzmi dziś trochę jak wyświechtany slogan ze szkolnych podręczników, ale w XIX wieku miała ona zupełnie inną wagę - była jak manifest, jak strategia przetrwania narodu, którego nie było na mapie. Sienkiewicz dobrze rozumiał, że literatura może pełnić funkcję nie tylko estetyczną, lecz także polityczną - jako narzędzie podtrzymywania tożsamości, mitu wspólnoty i dumy narodowej. Nie bez powodu więc sięgał on po historię - nie po to, by snuć barwne opowieści o szlachcie i husarii, ale by uruchamiać emocje, które działały jak impuls do dalszego oporu (choćby ten miał istnieć wyłącznie w wymiarze duchowym czy moralnym, jedynie na czas późniejszy formując morale narodu).
W tym sensie twórczość Henryka Sienkiewicza to nie eskapizm, lecz świadoma praca ideowa, właściwa dla pozytywizmu. Bohaterowie Trylogii to nie tylko postaci literackie - to figury, które miały odpowiadać na potrzeby czytelnika żyjącego w czasach zaborów. Sienkiewicz tworzył więc nie z pozycji estety, tylko kogoś, kto rozumie wagę mitu, pamięci i emocji zbiorowych. "Pokrzepienie serc" było więc nie tyle sentymentalnym westchnieniem, a bardziej kulturową strategią przetrwania - literaturą, która miała leczyć traumę, ale bez popadania w marazm.
Nagroda Nobla za "Quo vadis"? To nie do końca tak
Choć potocznie przyjęło się za słuszne uważać, że Sienkiewicz dostał Nobla za "Quo vadis" , to warto wiedzieć, że szwedzka Akademia była w tej kwestii znacznie bardziej ogólna - uhonorowano go bowiem za "wybitne osiągnięcia w dziedzinie eposu", a nie za konkretną książkę. Owszem, "Quo vadis" miało ogromny wpływ na międzynarodową rozpoznawalność Sienkiewicza - to dzięki tej powieści znali go czytelnicy od Rzymu po Nowy Jork - ale Nagroda Nobla z 1905 roku była ukłonem wobec całokształtu jego literackiej pracy. Sienkiewicz nie był więc "autorem jednej książki", lecz postacią, którą postrzegano jako reprezentanta literatury narodowej na skalę europejską.
Swoją drogą, należy pamiętać, że decyzja o przyznaniu mu Nobla miała też podtekst polityczny. Polska nie istniała wówczas jako państwo, a wyróżnienie dla pisarza z kraju rozdzielonego między trzech zaborców było czytelnym gestem wsparcia dla narodu, który - choć bez własnych, suwerennych struktur państwowych - miał własną kulturę, język i tożsamość. W tym sensie Sienkiewicz był nie tylko literatem, ale również symbolicznym ambasadorem Polski - tej "duchowej", która przetrwała dzięki literaturze, wierze, kulturze szeroko pojętej i dywagacjom, które wraz z marzeniami i ambicjami wiatr niósł przez stepy, burzany, lasy, góry i puszcze aż do morza.
Henryk Sienkiewicz jako podróżnik - Meksyk, Stany i Afryka
Choć dziś Sienkiewicz kojarzy się głównie z polskim sarmatyzmem i historycznymi, opasłymi tomami (warto pamiętać, że pisarz należał do szlacheckiego rodu Orszyk), to w rzeczywistości był on również osobą która lubowała się w podróżach. W latach 70. XIX wieku Sienkiewicz ruszył za ocean - najpierw do Stanów Zjednoczonych, potem do Meksyku. Początkowo miała to być literacka wyprawa zarobkowa - pisarz miał relacjonować "Nowy Świat" dla polskich gazet. Z czasem jednak podróże zaczęły pełnić inną rolę, stając się okazją do obserwacji obcych kultur, obyczajów i realiów życia, które później - mniej lub bardziej jawnie - trafiały na karty jego utworów.
Na wyprawę do Afryki Sienkiewicz zdecydował się później, ale to właśnie ona zrobiła na nim największe wrażenie - nie jako miejsce przygody, lecz jako przestrzeń surowa, brutalna i całkowicie inna od europejskiego imaginarium. Wrażenia z tej podróży miały fundamentalne znaczenie dla jego pisarstwa - i to nie tylko pod względem krajobrazów. Widział kolonializm z bliska, widział przemoc, widział też kontrast między europejską wyobraźnią, a realnym doświadczeniem. To wszystko sprawiło, że przestał być tylko "pisarzem od Trylogii", a stał się obserwatorem świata - z całą jego złożonością, absurdami i przepaściami cywilizacyjnymi.
Skąd wzięła się "W pustyni i w puszczy"?
Kiedy Sienkiewicz w 1891 roku ruszył do Egiptu i dalej w głąb Afryki, nie planował jeszcze książki dla młodzieży - wówczas jedynie obserwował, notował i zbierał materiały. Szybko jednak okazało się, że afrykańska podróż zostawiła w nim wyraźny ślad (zarówno krajobrazowy, jak i kulturowy) i to właśnie ten materiał posłużył później jako fundament dla "W pustyni i w puszczy". Nie była to więc czysta fantazja pisarza siedzącego w willi pod Kielcami, tylko literacka rekonstrukcja tego, co widział na własne oczy - z piękną i bogatą otoczką narracyjną, która przybliżała czytelnikowi dzikość Czarnego Lądu.
Punktem wyjścia dla Sienkiewicza w tej materii nie był jedynie zachwyt nad Afryką, lecz w dużej mierze luka na rynku - młodzież nie miała własnej literatury przygodowej z morałem i przesłaniem. Sienkiewicz uderzył więc tam, gdzie było pusto i dał dzieciom książkę o dorastaniu, odwadze i lojalności, osadzoną w egzotycznej scenerii, która działała na wyobraźnię. Tak powstała powieść, którą potem w Polsce czytał każdy.
Tajemnicza willa w Oblęgorku - prezent od narodu i literacki azyl
Willa w Oblęgorku to jeden z tych gestów, które trudno sobie dziś wyobrazić - dom ofiarowany przez społeczeństwo pisarzowi w podziękowaniu za jego twórczość. Na rzeczoną willę składki, datki i drobne wpłaty z całego kraju, a wszystko to po to, by Sienkiewicz miał swoje miejsce w umęczonej przez zaborców Ojczyźnie. Nie była to jednak pokazowa rezydencja, tylko miejsce, które szybko stało się jego prywatnym azylem - przestrzenią do pracy, odpoczynku i porządkowania myśli. Wbrew wyobrażeniom, nie spędzał tam całego roku - bywał w Oblęgorku sezonowo, ale traktował to miejsce z czułością i przywiązaniem.
Wnętrza willi po dziś dzień zdradzają sarmacki gust Sienkiewicza i trendy ówczesnej epoki - klasycyzm, prostota, trochę myśliwskiej estetyki, trochę sentymentalizmu. To nie była rezydencja ekscentryka, tylko dom człowieka, który wolał porządek od blichtru. W Oblęgorku kończył swoje teksty, przyjmował gości i spacerował po okolicy - z dala od miejskiego zgiełku, ale blisko ludzi, którzy tę willę dla niego ufundowali. Być może właśnie tam najłatwiej zrozumieć, że dla wielu Sienkiewicz był kimś więcej niż autorem książek - był postacią symboliczną, trochę jak władca bez korony, ale z własnym pałacem z cegły.
Sienkiewicz prywatnie - miłości, tragedie i poczucie humoru
Choć biografie zwykle stawiają Sienkiewicza na cokole, to przyznać trzeba, że prywatnie był to człowiek dość daleki od pomnikowości. Miał bardzo burzliwe życie uczuciowe - jego pierwsze małżeństwo z Marią Szetkiewiczówną przerwała gruźlica, a późniejsze związki nie były wolne od dramatów i kontrowersji. Druga żona, Sienkiewicza, Maria Romanowska, uciekła od niego jeszcze w czasie podróży poślubnej, zaś jego trzecie małżeństwo - z Marią Babską - było już raczej relacją z rozsądku niż z namiętności. W jego życiu emocje mieszały się z obowiązkiem, a romantyzm z melancholią - jakby sam nie do końca potrafił być szczęśliwy, choć tak świetnie pisał o szczęściu.
Niemniej, ci, którzy go znali, podkreślali jego cięty język i ironiczny dystans - nie był ponurym wieszczem, tylko człowiekiem, który potrafił rzucić bon motem i rozbroić sytuację sarkazmem. Lubił dobre towarzystwo, nie gardził dobrym winem, a jego korespondencje prywatne pełne są błyskotliwych komentarzy i złośliwości pod adresem świata i ludzi. W tej mieszance powagi i humoru Sienkiewicz był bardzo ludzki - i może właśnie dlatego jego postać, mimo upływu lat, wciąż przyciąga bardziej niż niejeden papierowy pomnik z podręcznika.