Ian Rankin żegna inspektora Rebusa w „Pożegnalnym bluesie”

Ian Rankin od lat uchodzi za jednego z najważniejszych twórców literatury kryminalnej, a jego Edynburg stał się tak samo literackim miastem, jak Los Angeles Chandlera czy Dublin Joyce’a. W „Pożegnalnym bluesie” pisarz nie tylko rozgrywa kolejną intrygę, lecz także buduje opowieść o kresie – o zmęczeniu, jakie gromadzi się po latach pracy w świecie, w którym każdy ślad prowadzi do nowej zbrodni, a każdy trop przypomina, że nic nie trwa wiecznie. To książka o żegnaniu się z bohaterem, ale też o odchodzeniu pewnej epoki.
Inspektor Rebus wobec końca służby
W najnowszej odsłonie Rebus staje naprzeciw czasu, którego nie da się zatrzymać - kilka ostatnich dni pracy w wydziale zabójstw staje się dla niego próbą zmierzenia się z własnym mitem. Śledztwo dotyczące zabójstwa rosyjskiego poety jest tu równie ważne, co świadomość, że każdy krok prowadzi do pożegnania, a nie do dalszej kariery. Ian Rankin świadomie rozbija schemat klasycznego kryminału, gdzie tym razem mniej chodzi o rozwiązanie sprawy, a bardziej o konfrontację człowieka z pytaniem, czy lata spędzone w mundurze miały sens.
Styl Rankina pozostaje wierny tradycji - dialogi brzmią jak podsłuchane w pubie, a Edynburg opisany jest z mieszaniną czułości i mroku. Tło polityczne, w którym pojawia się temat szkockiej niepodległości, jeszcze mocniej podkreśla, że Rebus żyje w świecie, który zmienia się szybciej, niż on sam jest w stanie zaakceptować. Śmiało można zaryzykować stwierdzenie, że to opowieść, w której kryminał łączy się z elegią, a sama intryga staje się tylko jednym z elementów większej całości.
Pożegnalny blues jako epitafium
"Pożegnalny blues" jest książką wymagającą - wolną od efektownych zwrotów akcji, a bardziej skupioną na ciszy i melancholii, aniżeli na fabularnych fajerwerkach. Rankin wplata w narrację wiersze i refleksje, budując klimat powieści, którą można czytać jak poemat o przemijaniu. To nie jest historia stworzona po to, by zaskoczyć, lecz po to, by zostawić czytelnika z poczuciem, że był świadkiem końca pewnej literackiej legendy.
Rebus jawi się jako dinozaur epoki przedinternetowej - w świecie komórek, globalnych interesów i nowych metod policyjnych nikt nie chce go już słuchać, a jednak jego intuicja okazuje się nie do przecenienia. Rankin żegna bohatera bez ckliwości, z surowym szacunkiem dla postaci, która przez lata uosabiała siłę dedukcji i słabość człowieka.